Są w naszym życiu momenty, które niepostrzeżenie lub światłach reflektorów, zmieniają jego bieg. Czasami znaczenia nabiera niepozorny krok w bok. Delikatne uchylenie drzwi. A czasami skok w nieznane. Tam, gdzie budzą się nasze lęki i obawy, tam odwaga rysuje historię naszego życia.

Mam 10 lat. Mama wysłała mnie do sklepu po cukier i mąkę. Stoję w kolejce i martwię się, żeby nie zacząć się jąkać podczas mówienia ekspedientce, co chcę kupić. Będzie wstyd. Kilka miesięcy temu zacząłem się jąkać. Lekarz i rodzice nie zorientowali się, że robię to tylko wtedy, kiedy obawiam się, że będę się jąkał. Tuż przed poproszeniem o mąkę, postanawiam zmienić formę prośby z „poproszę o 1 kg. mąki” na „1 kg. mąki poproszę”. Pomogło. Choć przez wiele lat miałem problem z jąkaniem, to zrozumiałem, że umysł da się przechytrzyć.

Mam 19 lat. Dworzec kolejowy w Zakopanem. Właśnie przyjechaliśmy z klasą na kilkudniową wycieczkę. Po burdzie, jaką zrobiliśmy w pociągu, nauczycielka chce tego samego dnia wracać. Stoję i patrzę na góry. Jestem pod silnym wrażeniem majestatycznego piękna. Po raz pierwszy w życiu wygłaszam przemowę. Nie jąkam się. To wielka różnica, czy twój głos rodzi się z zachwytu czy lęku. Zostajemy.

 

Mam 20 lat. Stoję na rozbiegu skoczni w dal. Trybuny stadionu są wypełnione ludźmi. Słyszę głos spikera „Na skoczni w dal do skoku przygotowuje się Marek Sobociński. Następny zawodnikiem będzie Stanisław Jaskulski”. Jaskulski to jeden z najlepszych skoczków w historii Polski. Ja, mało znany młody chłopak, bez specjalnych ociągnięć. Spanikowałem. Zamiast odbić się z belki, przebiegłem po niej. Zajmie mi prawie 30 lat poszukiwanie skutecznej i zdrowej techniki panowania nad paraliżującym strachem.

Mam 32 lata. Międzynarodowy turniej w piłce siatkowej w Paryżu. Jestem trenerem młodzików. Moi chłopcy przegrali pierwszego seta i w drugim przegrywają 6:10. Przegrany mecz wywala nas z turnieju. Biorę czas. W kilku słowach wyjaśniam chłopakom, że problem nie leży w ich umiejętnościach lecz w głowach. Ostatni moment na przełamanie. Pomogło. Wygrywamy set i mecz. Zajmujemy drugie miejsce w turnieju. Zrozumiałem, że kilka celnych słów i właściwy moment, mogą zdecydowanie więcej zmienić, niż godziny dyskusji i tłumaczeń.

Mam 35 lat. Jestem nad polskim morzem z 6-letnim synem przyjaciół. Chłopak pływa w dmuchanym kole. W pewnym momencie widzę, że woda go zabiera w głąb morza. Szybko wskakuję do wody i dopływam do niego. Silny prąd cofa nas obu. Woda wlewa mi się do ust. Zdejmuję koło z chłopca, bo stawia za duży opór. Wykorzystuję wszystkie umiejętności pływackie. Udało się. Już teraz wiem, że w takich sytuacjach trzeba jak najszybciej działać i już podczas akcji szukać najlepszych rozwiązań.

Mam 37 lat. Po raz pierwszy w życiu mam poprowadzić szkolenie. To tylko 30 minut mojego gadania o komunikacji niewerbalnej. Długo się do tych paru minut przygotowywałem. Spanikowany siedzę i czekam, aż główny trener przekaże mi pałeczkę. Biję się z myślami patrząc, jak świetnie sobie radzi. Kolejny w moim życiu Stanisław Jaskulski. W myślach powtarzam tekst. Moja kolej. Zamiast 30 minut gadam 70. Odkrywam nową pasję. To nie lęki są problemem, tylko to, że się na nich koncentrujemy.

Mam 43 lata. Razem z przyjacielem występujemy jako support przed głównym spikerem konferencji organizowanej przez Harvard Business Review. Po bardzo dobrze ocenionej prezentacji zapraszają nas na dyskusję plenarną. Znowu spanikowałem. Zwiałem, usprawiedliwiając się ważnym spotkaniem. Wstydziłem się mojego słabego angielskiego. To było ostatni raz, kiedy w tak ważnych dla mnie momentach, nie udało mi się utrzymać kontroli nad lękami.

Mam 46 lat. Jestem prezesem firmy szkoleniowej. Podejmuję decyzję o rozstaniu z głównym udziałowcem. Trudne rozmowy trwają półtora roku. W między czasie, w wyniku twardych negocjacji, firma przez pół roku nie ma prezesa. Ostatecznie udaje mi się doprowadzić do rozejmu i do kupienia przez resztę wspólników akcji. Przekonałem się, że uczciwość intencji, szczerość i trzymanie się swoich wartości, pomagają przetrwać trudne momenty.

Mam 48 lat. Jestem współwłaścicielem fitness clubu specjalizującego się w sportach walki. Parę błędów związanych z finansowaniem i słabą lokalizacją, wpędziło nas w kłopoty finansowe. Szukam nowego partnera, by dofinansować klub. Jedyny zainteresowany chce akcje klubu przejąć za darmo. Wychodzę z inwestycji, oddając moje udziały dotychczasowemu partnerowi za „złotówkę”. Od tej pory wiem, jak dużą  ulgę daje akceptacja i godzenie się ze stratami.

Mam 49 lat. Po raz pierwszy siadam do medytacji. Długo się do tego przymierzałem. Ostatecznie pchnęła mnie do działania książka Kena Wilbera „Jeden smak”. Od tej pory stopniowo wzmacniam samokontrolę nad myślami i emocjami. Rozsypują się stare schematy, lęki i obawy. W murze pojawiają się szczeliny, przez które patrzysz na życie z innej perspektywy.

 

Mam 54 lata. Zaczynam pisać o odwadze na tym blogu. Zapraszam Olka do rysowania komiksów. On inspiruje mnie a ja jego. Każdy nowy artykuł powstaje raz na pół roku. Choć można tu znaleźć zaproszenie na prowadzone przez mnie warsztaty, to nie jest to cel powstania tej strony. Piszę, bo lubię. Piszę, bo chcę podzielić się moim doświadczeniami i wiedzą na temat odważnego życia. Wreszcie piszę, bo jest to wspaniały sposób na pozbieranie i ułożenie tych wszystkich doświadczeń w całość.

Mam 56 lat. Po raz kolejny zmieniam moją pracę. Za każdym razem robię to dla rozwoju. Podejmuję decyzję o odejściu z funkcji prezesa firmy szkoleniowej. Chcę poświęcić się nowemu pomysłowi. Razem z Łukaszem budujemy narzędzia rozwojowe w oparciu o nowe technologie. Odwaga otwiera drzwi do wolności.

 

A Ty, jakie masz obrazki z życia?

Marek L. Sobociński


  • Skontaktuj się
  • Masz pytanie? Napisz wiadomość. Odpowiem najszybciej jak to możliwe.

    Imię i nazwisko (wymagane)

    Adres email (wymagane)

    Temat (wymagany)

    Treść wiadomości (wymagana)

    Zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych